Przychodzi do ciebie audytor: testuje tusz do rzęs
Cztery tusze do rzęs, każdy dobry na swój sposób
Klasyk od Lancôme od lat spełnia oczekiwania: doskonale rozdziela rzęsy, nie sklejając ich, dodaje objętości i z powodzeniem uzupełnia każdy look - czy to na dzień, czy na wieczór. Żadnych przykrych niespodzianek!
W widoczny sposób pogrubia rzęsy dzięki bogatemu pigmentowi sadzy. W zależności od intensywności aplikacji można uzyskać inny efekt - aż do samego „lalkowego wyglądu”.
Kolejny produkt od Maybelline, wbrew nazwie, nie tworzy efektu sztucznych rzęs: rzęsy wyglądają naturalnie, a nie ma wątpliwości co do objętości czy odcienia. Świetna opcja na podstawowy tusz do rzęs.
Lekkie piórka zdobią opakowanie limitowanej edycji tuszu do rzęs Lash Queen od Heleny Rubinstein nie bez powodu: rzęsy są równie puszyste i miękkie.